Parati czy Paraty?

Parati (lub Paraty) to nieduże, jak na standardy brazylijskie, miasteczko pochodzące z czasów kolonizacji portugalskiej położone nad oceanem pomiędzy 2 metropoliami: Sao Paulo (6 godz.) i Rio de Janeiro (4 godz.). W weekendy przybywają tu tłumy Brazylijczyków chcących odpocząć od betonowych miast.

Parati jest turystyczne. W odrestaurowanej, kolonialnej części miasta restauracje przygotowały oferty kulinarne z całego świata, w pubach happy hours trwają od samego rana, a sklepikarze witają przechodniów już przed sklepami oferując różnorakie dobra… My uniknęliśmy tłumów przyjeżdżając do Parati w tygodniu.

Czy jest bezpiecznie? Zadając mieszkańcom to pytanie, usłyszeliśmy że tak, ale przy okazji opowiedziano nam zdarzenie, do którego doszło kilka tygodni przed naszym przyjazdem. Otóż mer miasta cudem uniknął śmierci, gdy pod urzędem miasta ktoś próbował go zastrzelić, ale chybił. Kula przemknęła kilka centymetrów od czoła urzędnika…

W Parati są 2 plaże, jedna przy starówce, druga za fortem na wzgórzu. My upodobaliśmy sobie tę drugą, bo jest mniej gwarna, bardziej lokalna, można na niej wypożyczyć kajaki, a w knajpkach podają większą caipirinię. Uwaga! Podajemy przepis na ten narodowy drink: brązowy cukier trzcinowy, limonka, lód, cachaca (rum) – proporcje według uznania :)

Na jeden dzień wybraliśmy się z Parati do Trynidadu, całkiem niedawno odkrytej przez turystów wioski rybackiej, oddalonej od Parati o 30 km. Podróż trwała dość długo bo autobus niczym w Indiach był głośny, dziurawy i zatłoczony, ale ambitnie pokonywał kolejne wzniesienia i strome zakręty na podmytej przez deszcz drodze wiodącej przez najprawdziwszą dżunglę. Na miejscu posililiśmy się lokalnym fast foodem i wychwalanymi pod niebiosa w całej Brazylii lodami z owoców Açaí (czyt. “asai”, rosną w Amazonii, mają niezwykłe właściwości i poważną nazwę w języku polskim: Euterypa Warzywna). Potem ruszyliśmy w stronę oceanu i przez dżunglę na kolejne plaże…