Targ kozi w Nizwie

Cała “kozia” impreza zaczyna się o brzasku. Przywiezione na pick-upach zwierzęta tłoczą się na parkingu tuż przed otwartymi już bramami Fortu w Nizwie. Panuje umiarkowany harmider. Mężczyźni  starają się zapanować nad bydłem. Bydlo ignoruje wykrzykiwane polecenia i robi swoje. Podjeżdżają kolejne auta, robi sie tloczno i duszno od wirujacego kurzu. Wznoszące się na horyzoncie słońce opiera się na najwyższych partiach monumentalnej fortyfikacji. Za chwilę rozświetli cały kompleks. Ognisto-pomarańczowe mury mocno kontrastują ze snieżobiałymi diszdaszami Omańczyków, którzy tłumnie zmierzają na targ. Robi się gorąco.

Targ jest ogromny, podzielony na kilka sekcji: warzywną, gospodarczą, odzieżową, zwierzęcą (tych jest kilka) i z pamiątkami. Do Nizwy, która niegdyś była stolicą państwa, przyjeżdżają turyści z kraju i zagranicy. Mam wrażenie, że tych pierwszych jest więcej. Dzisiaj idę na targ kozi, on odbywa się tylko w sobotę.

Kozy wraz z właścicielami krocza po wybiegu i dumnie prezentują swoje wdzięki. Ludzie tłoczą się w rzędach. Najlepiej zająć miejsce w pierwszym rzędzie, bo gdy przejdzie dobra sztuka to można pogłaskać, sprawdzić uzębienie, zajrzeć pod ogon…W pierwszym rzędzie nie dla wszystkich starcza miejsca, ale nie ma przepychanek, Ci którzy stoją z tylu, cierpliwie czekają na swoją kolej. Mnie, turystce z Europy, mężczyźni robią miejsce w pierwszym rzędzie.

Zapraszam do galerii zdjęć :)