Fitz Roy – góra która zachwyca

 

Fitz Roy (3405 m npm) jest jedną z trudniejszych gór do zdobycia na świecie. Niewielu osobom udaje się doświadczyć panoramy z samego szczytu, bo kilkusetmetrowe, niemalże gładkie, granitowe, strzelające w niebo wieże wymagają szczególnych umiejętności technicznych, a surowa i nieprzewidywalna pogoda nie daje wielu okazji do wspinaczki. Ciekawe porównanie zdobywalności Everestu i Fitz Roya podaje Wikipedia: “Today, when a hundred people may reach the summit of Mount Everest in a single day, Monte Fitz Roy might only be successfully ascended once during the span of a year”.

Wybraliśmy opcję na nasze możliwości czyli jednodniową wędrówkę pod Fitz Roy i z powrotem. Była to 10 godzinna wycieczka, podczas której pokonaliśmy nieco ponad 20 km trasy i około 1000 m w pionie. Marsz zaczęliśmy wcześnie rano z El Chalten, gdzie spędziliśmy poprzednią noc i zostawiliśmy duże plecaki. Natomiast do małych plecaków spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy  (aparaty, windstopery, kilka kanapek, orzechy i butelki z wodą)  i wzięliśmy je ze sobą. Szlak przecina kilka strumieni, w których płynie orzeźwiająca woda prosto z lodowca, w których na bieżąco uzupełnialiśmy zapasy płynów :) Przed przyjazdem do Patagonii nie zdawaliśmy sobie sprawy, że woda z lodowca jest taka smaczna!

Najcięższą częścią treku była ostatnia godzina – podejście na punkt widokowy. Po mokrych kamieniach, a potem po drobno pokruszonych skałach pokonaliśmy około 600 metrów w pionie. Nie było lekko. Słońce sięgnęło zenitu. Paliło nas jak przez soczewkę. W końcu udało się. Dotarliśmy do punktu widokowego nad szmaragdową wodą, to była Laguna de Los Tres. Szczęki nam opadły. Zrobiliśmy kilka zdjęć. Ale wciąż było nam mało. Znowu ruszyliśmy w górę. Po kilkunastu minutach stanęliśmy twarzą w twarz z Fitz Royem, a u stop mieliśmy 2 jeziora: po lewej Sucia po prawej Los Tres. Jaki to był widok? Zobaczcie sami!