Japończycy, a zwłaszcza Tokijczycy przyjeżdżają w okolice góry Fuji, by odpocząć od zgiełku i pędu jaki mają na co dzień w mieście, turyści natomiast przybywają tu by podziwiać majestatyczny wulkan u jego podnóża lub wspiąć się na sam szczyt. Przez większość roku na górze Fuji zalega duża warstwa śniegu, co uniemożliwia turystyczny trekking. Oficjalnie na górę można się wspiąć tylko w lecie, wtedy też otwarte są chaty-noclegi na szlaku.
Na bazę noclegową wybraliśmy miasteczko Kawaguchiko. Po lekkim śniadaniu serwowanym w hostelu, wskoczyliśmy na rowery z ambitnym planem objechania największego jeziora w okolicy. Oto kilka zdjęć z naszej przejażdżki!
Pomimo tego, że w Kioto wiśnie już dawno zakwitły, tutaj ze względu na chłodniejszy klimat na sakurę będzie trzeba jeszcze poczekać… Tydzień po naszym wyjeździe spadł śnieg!
Na lunch zatrzymaliśmy się w kawiarnio-piekarni, gdzie zjedliśmy cieplutkie pieczywo z wkładkami: ziemniakiem, jajkiem, szpinakiem, serem, rodzynkami i orzechami. Z pełnymi brzuszkami ruszyliśmy w dalszą drogę.
Zasłużony odpoczynek! Według mapy mamy do przejechania jeszcze ponad 10 kilometrów.
Zachód słońca podziwiałiśmy z góry Kachi, na którą dostaliśmy się kolejką górską Kachi Ropeway