Trynidad to miasteczko-wizytówka, znane wśród turystów przyjeżdżających na Kubę. Świeżo odmalowana starówka z barami oferującymi muzykę na żywo, restauracjami o europejskim standardzie (oraz cenach), wspaniałymi kolonialnych domami, w których można wynająć pokoje (casa particulares), sklepami pękającymi w szafach od pamiątek…
Podczas kilkudniowego pobytu w miasteczku warto rozejrzeć się i po innych częściach miasteczka, a nawet wyjść poza jego granice. Okolice sprzyjają aktywnemu wypoczynkowi, można wybrać się na wycieczkę w góry (o własnych nogach lub na grzbiecie konia) , popływać w morzu karaibskim lub poleniuchować na jednej z 2 okolicznych plaży… lub tak jak my pożyczyć rowery i zjechać okolicę w wzdłuż i w szerz :)
Poza odnowioną częścią Trynidadu toczy się spokojne, kubańskie życie. Praca, zakupy, rozrywka…
W weekend na rogatkach miasta odbywał się festiwal salsy, nie była to impreza ‘pod turystów’, w zasadzie to byliśmy jednymi z niewielu jeśli nie jedynymi gośćmi z zagranicy. Niestety to czego byliśmy świadkiem nie można było nazwać festiwalem salsy, a raczej dniem rumu! Niedosyt gorącego tańca, zaspokajaliśmy orzeźwiającym mojito/kuba libre/pinakoladą. Wszystko w nieprzyzwoicie niskich cenach! :)
Zobacz komentarze (2)
Drogi autorze - MOJITO a nie mohito. Piszmy poprawnie a nie tak jak się wymawia.
Dziękujemy za uwagi, błąd już poprawiliśmy :)
Zachęcamy do odwiedzania naszego bloga w przyszłości! Pozdrawiamy