Kupujemy bilety
Podróż do Zjednoczonych Emiratów, a w szczególności do Dubaju pojawiała się w naszych rozmowach wiele razy. Atrakcyjna cena biletów Emirates Airlines, który w lutym 2013 zainaugurował loty z Warszawy, pomogła nam spełnić kolejne marzenie podróżnicze. Bez wahania kupiliśmy bilety na połowę lutego….
Pierwsze wrażenia
Po przedłużającej się podróży (poranny pociąg z Krakowa, potem transfer na lotnisko i lot – w sumie ponad 12 godzin), ale sprawnej odprawie paszportowej, jeszcze przed północą Dubaj powitał nas lekkim wietrzykiem i około 20-stopniową temperaturą powietrza (nie to co w Polsce : ponuro, zimno i śnieżnie). Do hotelu, który zarezerwowaliśmy tylko dzień wcześniej i okazał się być całkiem przyzwoity, dotarliśmy bezzałogowym metrem, o którym czytaliśmy już w Polsce. Na recepcji poinformowano nas, że tej nocy w hotelu odbywają sie 2 imprezy: English Bar oraz Hindi Dance (ktory okazał się być arabską wersja striptizu, czyli wersją w ubraniu! Ze względu na to, że byłam jedyną kobietą na widowni, szybko wzbudziłam zainteresowanie u tańczących dziewczyn, a te w wolnej chwili odczuwały nieustanną potrzebę rozmowy ze mna…na odległość, na migi! :) Choć zmeczenie po podróży nasilało się z godziny na godzinę to korzystaliśmy z okazji i bawiliśmy się na obu imprezach aż do rana… O wydarzeniach jakie spotkały nas tej nocy możnaby napisać osobnego posta, tutaj tylko dodam, że to, czego doświadczyliśmy znacznie odbiega od standardów, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w Europie. Pod każdym względem!
Cała prawda o Dubaju
Przed wyjazdem, jak zwykle, szukaliśmy artykułów, postów, blogów o Dubaju, by dowiedzieć się więcej o miejscu, które odwiedzimy. Interesujące jest to jak wiele negatywnych opini na temat Dubaju znaleźliśmy w internecie. Ludzie piszą, że miasto jest sztuczne i nie ma tam zieleni, pełne ludzi-dorobkiewiczów, że jest nieciekawe, wręcz nudne, że jest drogo i przeciętnego turystę stać tylko na suchą bułę bez masła itp itd…BZDURA!
Takie opinie kompletnie nie zgadzają sie z tym czego tam doświadczyliśmy. Według mnie Dubaj jest bardzo interesującym miastem, dużo się w nim dzieje, mega bezpiecznym i wcale nie takim drogim. Oczywiscie można zjeść obiad za tysiac $$$ w prywatnej marinie, ale przeważają miejsca gdzie obiad kosztuje tyle co w zachodniej Europie. My jedliśmy wspaniałe pakistańskie, hinduskie czy arabskie potrawy często za ta sama cenę co jemy je w Krakowie, tylko tam smakowały nam bardziej…. W Dubaju mieszka zaledwie 15% Emiratczyków, resztę stanowią ludzie którzy przyjechali tu ‘za chlebem’. Co w tym złego? Granice są otwarte, więc trzeba korzstać. Ci który mieli więcej szczęscia, odwagi i wyobraźni dotarli tutaj i są zachwyceni – nie planują powrotów. Ludzie których spotkaliśmy okazali nam dużo życzliwości i obdarzyli zaufaniem np. Pablo, nasz host z CS zostawił nam klucze do swojego superkomfotwowego apartamentu (na 40-piętrze, z balkonem widokowym na zatokę Perską i sztuczną wyspę Palm Jumeirah) a sam wyjechał w kilkudniową delegację do Arabi Saudyjskiej (!!!). Spotkaliśmy się również z Polką, Marceliną która skutecznie realizuje swoją pasję i prowadzi super bolga na temat życia w Dubaju dubajland.blogspot.com i vloga pod pseudonimem Marcy Shan na www.youtube.com/user/marcyshan
Co warto, co polecamy
Dubaj to rozległe miasto i jeśli nie mamy tygodnia lub dwóch na nieśpieszne eksplorowanie miasta, to warto zaplanować odwiedzenie w jednym dniu miejsc położonych niedaleko siebie, inaczej większość czasu ‘zjedzą’ nam przejazdy. My zrobiliśmy to tak:
1 dzień. Śniadanie zjedliśmy w jednej z modnych kafejek przy głównym deptaku Jumeirah Beach Residence, potem w ramach spalenia nadmiaru kalorii, które pochłonęliśmy spacerowaliśmy wzdłuż plaży, aż do wyspy w kształcie palmy (Palm Jumeirah). Tam złapaliśmy kolejkę szynową, która jeździ wzdłuż pnia palmy, aż pod 7* hotel Atlantis. Gdy wyspa nam się znudziła wzięliśmy taksówkę pod kolejny 7* hotel, Burj Al Arab (inaczej zwany Żaglem). Do hotelu nawet nie probowaliśmy sie dostać, wystarczyło nam leniuchowanie na sąsiadującej z Żaglem plaży publicznej. Zachód słońca obserwowaliśmy z 52 piętra hotelu Mariott, gdzie mieści się restauracja z widokiem na wyspę palmę, lądowiska dla helikopterów, marinę z super jachtami i prywatny pas startowy firmy, która jako jedyna w mieście organizuje skoki spadochronowe nad zatoką. Uwaga: w restauracji od godziny 17 do 20 jest 50% zniżka na drinki i przekąski :)
2 dzień. Odwiedzilismy stare miasto, czyli obszar który nazywa się Deira. Okolica znacznie różni się od reszty miasta. Na próżno szukać tu można drapaczy chmur czy eleganckich centrów handlowych, a na ulicach spotkamy raczej mieszkańców ze wschodniej Azji, a nie Europejczyków czy Anerykanów. Nie ma tam starówki czy zabytków na miarę UNESCO, jest za to targ złota (czyli zadaszone alejki ze sklepami jubilerskimi), targ przypraw (widzieliśmy lepsze), czy sklepiki z tekstyliami. Atrakcją jest przepłynięcie się drewnianą abrą, z której korzystają mieszkańcy by przedostać sie na drugą stronę rzeki, która dzieli miasto. Jest też Al Bastakiya, czyli odnowiony kompleks kilku dziesieciu domów wybudowanych z piaskowca, które powstały tam 120 lat temu. Przechodząc sie wąskimi uliczkami mieliśmy wrażenie podróży w czasie. W jednym z domów siedzibę ma Centrum Zrozumienia Kulturowego pod patronatem Szejka Mohammeda (The Sheikh Mohammed Centre for Cultural Understanding – smccudubai.wordpress.com). W Deira znaczną część czasu przeznaczyliśmy na wypełnanie naszych żołądków. W tej dzielnicy jest wyjątkowo dużo barów gdzie można zjeść tanie i przepyszne potrawy ze wschodu (Afganistanu, Filipin, Indii, Pakistanu)
3 dzień. O godzinie 10 byliśmy już pod meczetem Jumeirah Mosque, gdzie codziennie odbywają się spotkania z wolontariuszami z Centrum Zrozumienia Kulturowego, którzy opowiadają o islamie w bardzo ciekawy sposób. Po południu zaliczyliśmy najwyższy budynek świata Burj Kalifa. O zachodzie słońca obejrzeliśmy pokaz fintann, a po zmroku poszliśmy zaszaleć w Dubaj Mall’u :).
Informacje praktyczne:
1. Żeby wjechać na najwyższy budynek świata należy kupic bilet przez internet, wtedy kosztuje $30, a nie 100. Kiedy kupić? Im wcześniej tym lepiej. Bilety są sprzedawane na określoną godzinę i szybko znikają, zwłaszcza te w okolicach popoludnia/zachodu słońca. Link do oficjalnej strony: www.burjkhalifa.ae/en/ObservationDeck
2. Na krótkich odcinkach warto przemieszczć sie taksówkami. 3.5 zł wynosi opłata początkowa, potem każdy kilometr kolejną złotówkę. Na dłużych odcinkach lepsze jest metro, bo jedzie ponad ulicami, które korkują się w godzinach szczytu.
3. W Dubaju nie ma hosteli ani kwater/guesthouse’ow, ale można znaleść tanie pokoje w hotelach, już od $60, lub korzystać z gościnności innych np. CouchSurfing
4. Najlepszym okresem, aby pojechać i zobaczyć jest koniec zimy/początek wiosny. Potem temperatury są bardzo wysokie i zostaje nam funkcjowanie w klimatyzowanych pomieszczeniach. Jesień prawdopodobnie też jest dobrą porą….