X
    Kategorie Indie

Relaks na Andamanach

Andamany to archipelag złożony z około 500 stosunkowo niewielkich wysepek leżących na oceanie indyjskim i, choć bliżej z nich do Birmy czy Tajlandii, terytorialnie należą do Indii. Największa z wysp jest ledwie 5 razy większa od Krakowa! Większość powierzchni porośnięta jest gęstą dżunglą, a najodleglejsze z nich zamieszkują dzikie plemiona, które przybyły w te okolice tysiące lat temu… Władze Andamanów i Nikobarów udostępniły niektóre z wysp turystom, a mieszkańców zachęcają do rozwijania i promowania ekoturystyki.  Na wyspy można dostać się na dwa sposoby – do największego miasta archipelagu, Port Blair, latają samoloty z Indii oraz dopływają promy z Chennai i Kalkuty.

My na Andamany przylecieliśmy samolotem z Kalkuty. Początkowo rozważaliśmy możliwość dotarcia tam drogą morską, ale ta nie jest zbyt pewna – prom wypływa z portu w Kalkucie raz w tygodniu, ale tylko przy sprzyjającej pogodzie, a cała podróż trwa od 3 do 6 dni! Z Port Blair popłynęliśmy statkiem na oddaloną o 2 godziny wyspę Havelock. Tam spędziliśmy dwa błogie tygodnie.

Plaża numer 5
Na tą plażę szliśmy mniej niż minutkę ;-)
O zachodzie słońca rybacy wypływali na głeboką wodę...
 

Czas na wyspie upływał nam pod znakiem lenistwa i łakomstwa. Hamaki umocowane pomiędzy palmami, lekko falowały pod wpływem powiewu orzeźwiającej bryzy, zapraszając nas do wielogodzinnego wylegiwania się. Lokalni restauratorzy prześcigali się w przyrządzaniu smacznych dań, przygotowanych głównie ze składników pochodzących z wysp: owoców tropikalnych i ryb. Gdy byczenie pod najbliższa palmą nam się znudziło, popędziliśmy do najbliższej wypożyczalni skuterów, by odkryć okolice. Na wyspie jest parę niewielkich (ponumerowanych) wiosek oraz kilka plaż (również ponumerowanych), a wszystko to nie dalej niż 10-15 km od siebie! Plaża numer 3 mieści się w płytkiej zatoce, której woda urzeka malowniczym, lazurowym kolorem. Plaża numer 7 jest długa i szeroka, idealna na długie spacery lub zabawę z falami. Aby dostać się do „plaży słoniowej” (Elephant Beach) trzeba przedrzeć się przez gęstą dżungle, śladami słoni. Gdy po 30 minutach dociera się na miejsce, trud wynagradza księżycowy krajobraz oraz kolorowe rybki, które można podglądać w oceanie. Z autopsji wiemy, że plażowanie to wbrew pozorom może być wyczerpujące zajęcie. Gdy przychodzi ochota na zrobienie czegoś odmiennego polecamy nocne łowienie ryb z drewnianej łodzi lub dzienne nurkowanie w oceanie (z butlą lub z maską i rurką).

Plaża słoni :-) dotknięta przed laty wielką falą.
 
Tak, to tutaj pomieszkiwaliśy przez 2 tygodnie...
 
Plaża numer 7
 
Były też krewetki
 
Odpoczynek pod parasolem...
 
Na zakupy chodziliśmy do wioski numer 3.