Skąd pomysł?
O Toudeshk Chou, czyli o 800-osobowej osadzie na pustyni w centralnym Iranie dowiedzieliśmy się będąc jeszcze w Polsce. Szukając informacji o Iranie natknęliśmy się na ten krótki, ale oddający dobrze atmosferę miejsca, film. Nakręcony i zmontowany przez włoskiego podróżnika: oglądaj na YouTube . Tak zrodził się pomysł, na spędzenie kilku dni w wiosce Toudeshk Chou i poznanie Mohammeda oraz jego rodziny…
To nie guesthouse, to homestay!
Znając lokalizację, nazwę wioski i imię gospodarza łatwo było znaleźć stronę Mohammeda w Internecie deserthome.ir . Tam natknęliśmy się również na wystawione przez poprzednich gości opinie na temat pobytu w Tak Taku Homestay. Wszystkie były pozytywne, i my taką wystawiamy! Przez 3 dni, które spędziliśmy w Toudeshku czuliśmy się jak członkowie rodziny – wspólne posiłki (proste, ale smaczne, najczęściej wegetariańskie przyrządzane przez bratowa Mohammeda), rozmowy (niekiedy na kontrowersyjne tematy), obserwowanie bawiących się dzieci, spacery po okolicy… Najważniejsze w tym wszystkim było to, że nie czuliśmy się ani skrępowani, ani osaczeni ich gościnnością.
Dom jak to większość w tamtych rejonach zbudowany jest z gliny, na planie kwadratu, z podwórkiem po środku. Z podwórka wchodzi się do poszczególnych pomieszczeń: sypialni, kuchnioraz jadalni. Zadaszoną werandę, która jest niejako przejściem pomiędzy pokojami, wyłożono dywanami i poduchami, na których leżeliśmy przed i po każdym posiłku. Tam też przyjmuje się sąsiadów, którzy przychodzą na pogawędkę, poznać kolejnych przyjezdnych czy zapalić, sziszę. Pokoi, które wynajmowane są podróżnym jest zaledwie 2. Homestay u Mohammeda jest dość popularnym miejscem wśród backpackersów, tam poznaliśmy 3 z 5 Europejczyków, których spotkaliśmy w ciągu 2 tygodni w Iranie! Nie licząc kilku osób na dworcu w Teheranie)
Wycieczki rowerowe? Czemu nie?
Na wyposażeniu Tak Taku są 2 rowery górskie, z których kilka razy korzystaliśmy. Wybraliśmy się na 2 wycieczki rowerowe: jedną na północ od Toudeshk Chou, drugą na południe. Obie przejażdżki wymagały dużej determinacji, bo pomimo tego, że teren na pierwszy rzut oka wydawał się płaski to, gdy siedzieliśmy już na rowerach zdecydowanie odczuwaliśmy zmieniające się nachylenie terenu, co na wysokości około 2200m n.p.m., wysokiej temperaturze powietrza i obowiązkowym nakryciu głowy i szyi (Islam zdecydowanie nie jest dla mnie!) było nie lada wyzwaniem! Piękne krajobrazy, obcowanie z naturą, przemili mieszkańcy mijanych wiosek oraz odkrywanie tych opuszczonych sprawiły, że wycieczki rowerowe warte były wylanych potów.
Reasumując…
Podczas kilku dni spędzonych w Toudeshku, poczuliśmy się jak na wakacjach. Nie musieliśmy planować, przemieszczać się z miejsca na miejsce, ani pakować. Większość czasu spędziliśmy leżąc na pokrytej dywanami werandzie, czytając i rozmawiając (wysokie temperatury skutecznie uniemożliwiały wszelaką aktywność fizyczną w okolicach południa, więc na rowerach jeździliśmy wczesnym rankiem lub późnym popołudniem) Rodzina Mohammeda stworzyła w domu komfortowe warunki dla chcących się zrelaksować w domowej atmosferze i chcących poznać kulturę perską. Mohammed opracował „wycieczkę edukacyjną” po wiosce, podczas której wyjaśnia historię i funkcję poszczególnych obiektów architektonicznych oraz lokalne zwyczaje i wierzenia. Magia tego miejsca sprawia, ze wystarczy kilka chwil by uruchomić wyobraźnię i poczuć się jak kilkaset lat temu, kiedy przechodziły tędy karawany wielbłądów z jedwabiem… Do dzisiaj wiele kobiet w wiosce wciąż tka jedwabne dywany, w tym również bratowa Mohammeda.
Zobacz komentarze (4)
Czesć! Super post i fotki :) Planuję podróż do Iranu wczesną jesienią. Ciekawi mnie jak dostaliście się do tej wioski? Taksówką, autobusem? Pozdrawiam!
Hej,
Dzięki za miłe słowa :) Toudeshk Chou znajduje się przy autostradzie Esfahan-Yazd, więc opcji transportowych jest wiele. Autobusy pomiędzy miastami jeżdzą co godzinę - to jest opcja dla wygodnych i chcących dotrzeć do celu. Można też złapać stopa, ale znając Irańczyków i ich gościnność to mało prawdopodobne jest, że podróż skończysz w Toudeshku, a nie u nich w domu....
Pozdrawiamy!
Karolina & Michał
Świetna relacja, fotki pierwsza klasa!!
Nasuwa sie tylko pytanie, dlaczego Mohamed na zdjeciach z bratową ? Czyżby żona z bratem uciekła?
Dzięki Gabi :)
Węszysz aferę, ale nic z tego! Mohammed to kawaler do wzięcia, a brat w momencie robienia zdjęcia był w pracy...