Podczas naszego krótkiego pobytu w Irkucku i nad Bajkałem nie usiedzieliśmy długo w żadnym miejscu.
Na dworcu wyładowaliśmy w środku nocy, ale na szczęście mogliśmy sie schronić na parę godzin u couch surferki Tatiany (спасибо!).
Irkuck, na którego zwiedzaniu spędziliśmy potem prawie cały dzien. (nieco z przymusu – o tym za chwile) okazał sie malo interesującym, zatłoczonym, ruchliwym miastem o zapachu spalin samochodowych. Przeciskając sie miedzy samochodami sprowadzanym z Korei i Japonii, i tramwajami, które prawdopodobnie pamiętają wodza Stalina, udało nam sie dotrzeć do hostelu (przy skrzyżowaniu ulic Lenina I Marksa), który wystawił nam meldunek. Bez tego byłoby trudno wyjechać z Rosji. Niestety musieliśmy zostać w Irkucku do popołudnia, żeby odebrać dokumenty…
Wieczorna marszrutka zawiozła nas wreszcie nad Bajkał, do miejscowości Listwianka. Najgłębsze jezioro świata, które mieści prawie 20 % całej dostępnej słodkiej wody kiedyś bedzie kolejnym oceanem, gdyż leży na styku płyt tektonicznych, które sie oddalają. Na razie jednak pozostaje jeziorem, które w lecie ma 15 st a w zimie przykrywa sie skorupa lodu grubości 1 metra. Innym przejawem ruchliwych płyt sa dosyć częste trzęsienia ziemi w Irkucku.
Na koniec parę slow o naszej wizycie u Nataszy i Kirila. Te parę 30+ latków poznaliśmy w barze Podkowa w Listwiance. Po paru minutach rozmowy polsko-rosyjskim dialektem syberyjskim zostaliśmy zaproszeni na następny dzień do ich domu w okolicy Irkucka. Spotkanie przeobraziło sie w grilla z pysznym jedzeniem (ryby, ryby, ryby) , piwem I dyskusjach do późnej nocy (czy wiecie, ze każdy na Syberii ma swojego niedźwiedzia ? ;-) ) a potem banie (saunę) w wersji syberyjskiej. Na koniec mogłem wychłostać Karolinę gałązkami brzozy – taka tradycja:-)
Więcej możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej.